Technologia jako akcelerator wartości dodanej działu finansów
Kilka miesięcy temu miałem przyjemność udzielać wywiadu, w którym zapytano o to, co w dzisiejszych czasach może przyciągnąć młode pokolenie do pracy w dziale finansowym. Zastanawiając się nad odpowiedzią, uświadomiłem sobie w pewnym momencie, że jest jeden czynnik, o którym zbyt wiele się nie mówi, ale jest on naturalną konsekwencją dynamiki, której doświadcza dzisiejszy biznes (zmienność, technologia, ESG). Otóż praca w finansach przestała być nudna! Absolwenci kierunków ekonomicznych, rozpoczynając swoje kariery zawodowe, w skrytości ducha marzyli o byciu „wilkami z Wall Street”, jednakże zdrowy rozsądek podpowiadał, że czeka ich raczej monotonna praca księgowego. Uwaga jednak – czas na zmiany! Już pojawienie się controllingu sprawiło, że „działy ekonomiczne” w firmach zyskały nowy wgląd w biznes i większą możliwość wpływu nań. Kolejnym krokiem był związany z controllingiem rozwój koncepcji partnerstwa biznesowego. A dziś? Obecnie technologia wywraca biznesowy stolik, który może stoi mniej stabilnie, ale za to ile na nim wszelakiego dobra! Dla tych wszystkich, którzy pragnęli pracy związanej z realnym wpływem na biznes, ciekawego zestawu narzędzi i konieczności ciągłego uczenia się nowych (dodajmy: arcyciekawych) rzeczy – teraz jest właściwy czas i miejsce.
Dzisiejszy artykuł chciałbym poświęcić tylko (lub aż) jednemu z czynników zmian, które dają nam, finansistom, zupełnie nowy cel w biznesie – czyli technologii. Zanim jednak zacznę, chciałbym oddać sprawiedliwość wysiłkom organizacji dążących do osiągania większej efektywności. Nie zaczęły się one...